W trakcie naszych wakacji rozleniwiłam się i nie gotowałam niczego.
Szukałam różnych smaków i inspiracji odwiedzając trójmiejskie knajpki, lecz niestety zawsze wychodziłam z nich nie do końca zadowolona.
Po powrocie do domu odnalazłam inspiracje na innych blogach.
Spragniona kulinarnych doznań przygotowałam obie te potrawy jednocześnie!
Był to strzał w dziesiątkę! Warzywa z ratatouille cudownie rozpływają się w ustach, zostawiając posmak pomidorowego sosu. Kurczak otoczony chrupiącą panierką z serów i nasiąknięty śmietaną uzupełnia je idealnie.
Składniki :
Ratatouille
- 2 cukinie ( żółta i zielona);
- 3 papryki (żółta, pomarańczowa i czerwona);
- 2 cebule;
- 2 ząbki czosnku;
- 2 puszki krojonych pomidorów;
- oliwa z pestek winogron i zioła prowansalskie
- pierś z kurczaka;
- śmietana 30% (małe opakowanie);
- 1 kulka mozzarelli;
- ser corregio;
- sól ziołowa, czosnek, pieprz, papryka
Oprószony przyprawami filet wkładamy na noc do lodówki. Następnego dnia obsmażamy go z obu stron na patelni. Przekładamy do naczynia żaroodpornego, zalewamy śmietaną i posypujemy serem. Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 C i pieczemy około 30 minut. Po upływie tego czasu układamy na wierzchu plastry mozzarelli i pieczemy jeszcze przez około 10 minut. Pod koniec pieczenia przełączyłam piekarnik na funkcję grill, aby ser był bardziej chrupiący i rumiany.
Jako dodatek do kurczaka i ratatouille podałam grzanki z masłem czosnkowym i szczypiorkiem.
Smacznego!!!
ja wręcz przeciwnie - w wakacje szaleję w kuchni (o ile nie siedzę pod namiotem :P). Ale to u mnie to kwestia tego, że w czasie roku szkolnego, kiedy wracam ze szkoły głodna, chcę zjeść szybko i dużo, a w wakcje mogę pozwolić sobie na przemyślane posiłki ;)
OdpowiedzUsuńMonami ja gdy jestem w domu też szaleję w kuchni, a te dwa tygodnie wypoczynku były odcięciem od wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
dobre połączenie :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Ci się podoba :)
OdpowiedzUsuńTen kurczak tez mi sie u Owcy podobal. Ale cos ostatnio daleko mi do rzeznika :)
OdpowiedzUsuń:D ha ha. Może jakiś wolny chów w okolicy? ;)
OdpowiedzUsuń