Tak od zawsze mówi moja babcia i to ona jest mistrzynią w przygotowaniu zup.
W jej wykonaniu mają one wszystko co trzeba, odpowiedni smak i aromat.
Każdy kto kiedykolwiek spróbował jej zupy zawsze mówił, że to najlepsza zupa jaką jadł.
Ja w tym temacie dopiero raczkuję, a i tak zdaję sobie sprawę, że nigdy mojej babci nie dorównam.
Jeśli chodzi o przygotowanie zup to jestem zwolenniczką półproduktów czyli np. zupy pomidorowej z soku lub jarzynowej z mrożonki. Naprawdę nie widzę w tym nic złego. Wystarczy tylko dodać coś od siebie i już.
Tym razem przygotowałam zupę "tak jakby" pomidorową.
A było to tak :
Do gotującej się wody (około 300 ml) wrzuciłam dwie kostki rosołowe- jedną warzywną, drugą kurzą. Następnie pokrojoną łodygę selera naciowego, ząbek czosnku pokrojony w plasterki oraz jednego obranego ze skórki i posiekanego pomidora. Wszystko to gotowało się na wolnym ogniu około 10 minut. Następnie dolałam przecier pomidorowy (250 ml ) i sok wielowarzywny z kartonu. Zagotowałam i na koniec wrzuciłam małą puszkę czerwonej fasoli. I już.
Smak który wyszedł zaskoczył mnie samą. Nie trzeba było już niczym doprawiać. Wyszło idealnie.
Zupa do podania z jogurtem lub śmietaną, startym żółtym serem i świeżym pieczywkiem lub tostami.
Naprawdę pycha.
Polecam i Smacznego!
o masz. na to bym nie wpadła :-)
OdpowiedzUsuń